SWP





   Ukraina


 2024-04-26 Katastrofa w Czarnobylu

26 kwietnia 1986 r. na terenie Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej (dzisiejsza Ukraina, wtedy ZSRR) doszło do jednej z największych katastrof w historii stosowania energii atomowej: awarii i wybuchu w jednym z reaktorów. Radioaktywna chmura z uszkodzonego reaktora szybko dotarła nad kraje całej Europy, a strefa wykluczenia na miejscu katastrofy ma powierzchnię około 2,6 tys. km2.

Budowa elektrowni jądrowej w Czarnobylu zaczęła się w latach 70’ XX wieku. Pierwszy reaktor uruchomiono w 1977 roku. W kolejnych latach do użytku oddano kolejne reaktory, w tym w 1983 roku czwarty, w którym później doszło do katastrofy. W sumie reaktorów miało być 6, ale po wypadku zaprzestano dalszej rozbudowy elektrowni.

Reaktory typu RBMK-1000 były wykorzystywane w radzieckich elektrowniach od lat 60’ XX wieku. Nigdy nie spełniały one norm bezpieczeństwa obowiązujących w państwach zachodnich. Chłodzenie lekką wodą i moderacja grafitem umożliwiła stosowanie jako paliwa uranu, którego nie trzeba było dodatkowo wzbogacać. Dzięki temu reaktory typu RBMK są bardzo ekonomiczne, ale również łatwo wywołać ich niestabilność.

Na niestabilność reaktora wpływa wzrost ilości pary wodnej w jego rdzeniu. Zwiększona obecność pary powoduje wzrost mocy reaktora, która z kolei powoduje dalszy wzrost ilości wytwarzanej pary. W ten sposób moc reaktora wymyka się spod kontroli. I właśnie ten mechanizm miał być bezpośrednią przyczyną czarnobylskiej katastrofy.

Do katastrofy doszło w trakcie eksperymentu, który miał zwiększyć bezpieczeństwo elektrowni w sytuacji awaryjnej. Test miał wykazać, jak długo po ewentualnej awarii elektrownia będzie w stanie produkować energię na potrzeby swojej własnej pracy. Długość eksperymentu zaplanowano zaledwie na minutę, jednak elektrowni, którzy przyszli do pracy na nocną zmianę nie byli w wystarczającym stopniu przygotowana na jego przeprowadzenie.

Katastrofa z 1986 r. nie była pierwszą na terenie Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Jak wynika z odtajnionych akt KGB (Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego przy Radzie Ministrów ZSRR), pierwsza awaria miała miejsce osiem lat wcześniej (Wołodymyr Wiatrowycz z Ukraińskiego Instytutu Narodowej Pamięci twierdzi, że problem z reaktorem pojawiał się już od momentu uruchomienia w 1977 r.), kolejna w 1982 r., a następne dwie w 1983 i 1984 r. Wszystkie skrzętnie utajniono – dopiero w 1986 r. świat dowiedział się o tym, że reaktor jest niesprawny. Wtedy już skala tragedii była tak wielka, iż nie dało jej się ukryć – mimo takich prób ze strony radzieckich władz.

O godzinie 01:23:04 reaktor utracił stabilność, a częściowo wyłączone wcześniej systemy awaryjne nie zadziałały. O 01:24 ciśnienie pary wodnej doprowadziło do pierwszej eksplozji. W wyniku kolejnych reakcji chemicznych doszło do drugiego wybuchu, po którym zapłonęło kilka ton wykorzystywanego w elektrowni grafitu. To właśnie w wyniku pożaru do atmosfery dostało się najwięcej radioaktywnego pyłu. Według najpopularniejszej teorii eksplozja w elektrowni wysadziła ważącą 1200 ton osłonę reaktora.

Pierwszy komunikat dla mieszkańców żyjących w promieniu 10 km od miejsca katastrofy wydano z rozkazu Legasowa dopiero w 36 godzin po wybuchu. W kolejnych dniach strefa ewakuacji została rozszerzona najpierw do 20, a następnie do 30 km wokół elektrowni. Przymusowa ewakuacja objęła łącznie ok. 350 tys. osób. Wojsko wywoziło mieszkańców siłą uniemożliwiając zabranie im jakichkolwiek rzeczy

Skutki w Polsce

Polska znalazła się pod wpływem radioaktywnej chmury przemieszczającej bezpośrednio nad płd.-wsch. rejony kraju i chmury, która najpierw dotarła do Bałtyku, a następnie została zawrócona na południe przechodząc środkowym pasem nad Polską. Skażenia na terenie Polski powodowane były przede wszystkim przez izotopy jodu, telluru, rutenu, cezu.

Dwa dni po wypadku, 28 kwietnia 1986, ok. godziny 5:30 regionalna stacja pomiarowa SPSP (Służby Pomiaru Skażeń Promieniotwórczych) w Mikołajkach zarejestrowała gwałtowny wzrost skażenia powietrza - kilkukrotnie zwiększony poziom promieniowania gamma i ok. 700 razy ponad normalny poziom promieniowania beta. Poinformowano o tym fakcie CLOR (Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej) w Warszawie. O godzinie 10:00 ogłoszono alarm. Z początku podejrzewano wybuch nuklearny w pobliżu polskich granic, ale analiza składu izotopowego wskazywała jednak na zanieczyszczenie pochodzące z awarii reaktora jądrowego. Wkrótce zaczęły napływać raporty z innych placówek SPSP, które pozwoliły monitorować przemieszczanie się radioaktywnej chmury nad północno-wschodnimi województwami.

W CLOR powołano zespół śledzący na bieżąco rozwój sytuacji i przygotowujący zalecenia dla ochrony zdrowia ludności. Od władz ZSRR nie docierały żadne dane, mimo iż istniały umowy zobowiązujące do niezwłocznego udzielania wszelkich informacji w takich wypadkach. W elektrowni Forsmark w Szwecji zarejestrowano silny wzrost skażenia, ale nie stwierdzono żadnych uszkodzeń czy wycieków. Wszystko wskazywało na to, że chmura zanieczyszczeń nadpływa znad Bałtyku, czyli z terytorium ZSRR. Radio BBC podało komunikat o awarii w elektrowni jądrowej gdzieś w europejskiej części ZSRR, prawdopodobnie w Ignalinie.

CLOR zwrócił się do Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych z prośbą o wykonywanie lotów wzdłuż wschodniej granicy i pobieranie próbek powietrza z wysokości 1, 3, 6, 9, 12 i 15 km. Wieczorem władze ZSRR poinformowały w bardzo lakonicznej depeszy: "Doszło do awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu. Uszkodzony został jeden z reaktorów. Powzięto środki w celu usunięcia następstw awarii. Poszkodowanym udziela się pomocy. Powołana została specjalna komisja rządowa."

Wiadomość tą podano jako siódmą z kolei w wieczornym wydaniu dziennika telewizyjnego "Wriemia". Zachodnie rozgłośnie radiowe i telewizyjne huczały od domysłów i plotek, bo skażenie wykryto w wielu krajach Europy. Rosjanie niechętnie przyznali się do wypadku i śmierci dwóch pracowników elektrowni, nie poinformowali jednak o skali katastrofy, która przeszła wszelkie wyobrażenie radzieckich ekspertów.

To wówczas powstałą smutna wyliczanka: "Baju, baju, dylu, dylu, coś wybuchło w Czarnobylu. Jest to bomba atomowa Michaiła Gorbaczowa. Raz, dwa, trzy, kryjesz ty..."

29 kwietnia ok. godziny 1:00 w KC PZPR rozpoczęło się posiedzenie członków Biura Politycznego, rządu, dowództwa armii. O godz. 4:00 do obrad zaproszono prof. Zbigniewa Jaworowskiego z CLOR, prof. Zenona Bałtrukiewicza z Szefostwa Służby Zdrowia MON oraz dr Mieczysława Sowińskiego - prezesa Polskiej Agencji Atomistyki (PAA). Po kilku godzinach powołano Komisję Rządową, a także ustalono plan postępowania, którego celem była ochrona zdrowia ludności, w szczególności dzieci. Należało jak najszybciej podać dzieciom stabilny, nieradioaktywny jod, by zablokować wchłanianie jodu-131, a tym samym ochronić ich tarczyce. Ze względu na to, że stabilny jod należało podać jednocześnie milionom dzieci, zadecydowano o użyciu płynu Lugola - wodnego roztworu jodku potasu i pierwiastkowego jodu. Oprócz tego zalecono wstrzymanie wypasu bydła, przejście na mleko w proszku (a w razie jego braku sprowadzenie odpowiedniej ilości z zagranicy), ograniczenie spożycia jarzyn i owoców oraz poinformowanie o potrzebie dokładnego ich mycia. Prof. Jaworowski proponował również, by dzieci przez kilka dni pozostawały w domach i nie chodziły do szkół, a także by nie otwierać okien, zmywać ulice, sugerował też, by odwołać obchody pierwszomajowe.

Po latach prof. Jaworowski stwierdził, że zalecenia były przesadnie rygorystyczne, ale w tamtym momencie, przy braku informacji ze strony ZSRR, należało działać "z zapasem ostrożności". Bardzo sprawnie zorganizowano zakrojoną na szeroką skalę akcję podawania płynu Lugola, natomiast odwołanie obchodów 1 maja okazało się w tamtych warunkach ustrojowych nierealne. Pomijając względy czysto polityczne, władze obawiały się wywołania paniki w całym kraju.

30 kwietnia skażenie powietrza było nadal bardzo wysokie, szczególnie w godzinach porannych. Pod wieczór radioaktywność wyraźnie spadła; w kolejnych dniach obniżała się, co wynikało głównie ze zmniejszenia emisji w samym Czarnobylu, a także ze zmiany kierunku wiatru. Niektóre rejony kraju zostały jednak silniej skażone cezem-137 (np. Opolszczyzna, rejon Nysy) w wyniku intensywnych lokalnych opadów deszczu.

Według danych Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych do Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) każdy Polak otrzymał średnio w pierwszym roku po katastrofie w Czarnobylu dawkę promieniowania w wysokości 0,3 mSv, a w ciągu kolejnych 70 lat swego życia otrzyma dodatkowo 0,9 mSv. W tym samym okresie w wyniku promieniowania naturalnego każdy Polak otrzyma dawkę 170 mSv. Tak niewielkie dawki najprawdopodobniej nie mają żadnego wpływu na zdrowie ludności.

Bilans ofiar

Pierwszy raport dotyczący skutków tragedii w Czarnobylu powstał kilka miesięcy po katastrofie i mówił o 31 ofiarach, którymi byli pracownicy elektrowni i strażacy gaszący pożar. Wśród nich 28 osób zmarło w wyniku przyjęcia bardzo dużych dawek promieniowania. Z danych UNSCEAR, czyli Komitetu Naukowego ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego zajmującego się monitorowaniem zmian poziomu radioaktywności na świecie – wynika, że na ekspozycję na promieniotwórcze izotopy w wyniku wybuchu i podczas akcji ratunkowej narażone były 134 osoby, z czego 19 zmarło w kolejnych latach (1987 – 2006).

Najdalej idą szacunki organizacji Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej oraz Greenpeace, które wskazują, że przewlekły zespół popromienny i nowotwory związane z narażeniem na promieniowanie radioaktywne mogły spowodować od kilkudziesięciu tysięcy do nawet kilkuset tysięcy zgonów. Wielu ekspertów wskazuje jednak, że są to analizy słabo udokumentowane, a przez to mało wiarygodne.

Organizacje antynuklearne zwracają także uwagę, że badania zdrowotnych skutków katastrofy koncentrowały się na najbardziej oczywistych schorzeniach, nie opracowano natomiast szczegółowych danych na temat wpływu opadu pyłu radioaktywnego na rozwój chorób układu krwiotwórczego, pokarmowego, rozrodczego i nerwowego.

Trudno ocenić, że wiemy już wszystko na temat przyczyn tragedii. Na pewno jednak nie był to pojedynczy błąd operatora, jak próbowano wmawiać przez lata: nie był to „błąd operatora”, ale długotrwałe ignorowanie przepisów bezpieczeństwa. Płonący reaktor zabezpieczano z powietrza, zalewając go betonem, w ten sposób tworząc prowizoryczny „sarkofag”. Miał on wytrzymać maksymalnie 20 lat, ale musiał zabezpieczać znajdujące się w zniszczonym reaktorze radioaktywne paliwo jeszcze przez kolejną dekadę.

W związku z bardzo złym stanem oraz zapadnięciem się fragmentu dachu w 2013 roku podjęto budowę nowej osłony, tak zwanej arki. Projekt ten został sfinansowany z pieniędzy pochodzących spoza Ukrainy: Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju przeznaczył 190 mln euro, Unia Europejska 110 mln euro, Stany Zjednoczone 85,5 mln euro; Polska wyłożyła na ten cel 1,5 mln euro.


Katastrofa w Czarnobylu w DZIALE HISTORIA-KULTURA PAI




POLONIJNA AGENCJA INFORMACYJNA - KOPIOWANIE ZABRONIONE.


NAPISZ DO REDAKCJI - PODZIEL SIĘ WIADOMOŚCIĄ




Kopiowanie materiału z portalu PAI jest zabronione

Wyjątkiem jest uzyskanie indywidualnej zgodny redakcji, wówczas zgodnie z prawem autorskim należy podać źródło:
Polonijna Agencja Informacyjna, autora - jeżeli jest wymieniony i pełny adres internetowy artykułu
wraz z aktywnym linkiem do strony z artykułem oraz informacje o licencji.




SZUKAJ INNYCH WIADOMOŚCI POLONIJNYCH



PORTAL WYŚWIETLONO 15 311 910 RAZY





Projekt w 2023 roku dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów





×